Czytelnicze podsumowanie stycznia.


    
    Styczeń był chyba najlepszym czytelniczym miesiącem w całym moim życiu. Nie dlatego, że przeczytałam wiele książek - osiem książek to dość przeciętna liczba - ale dlatego, że poza dwoma wyjątkami wszystkie książki, jakie przeczytałam w tym miesiącu, stały się moimi ulubionymi. Jestem też bardzo zadowolona, że udało mi się w tym miesiącu trochę wyjść z rutyny, czyli zamiast ciągłego czytania tradycyjnych książek po polsku, przeczytałam trzy ebooki, a z tego dwa po angielsku. Był to naprawdę wspaniały miesiąc.



Co przeczytałam w styczniu:

1. "Zdrada" Marie Rutkoski 9/10
2. "Ktoś taki jak ty" Sarah Dessen 4/10
3. "Uprowadzona" Lucy Christopher 9/10 (recenzja)
4. "Tak blisko" Tammara Webber 9/10
5. "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" Kirsty Moseley 3/10
6. "Dwór mgieł i furii" Sarah J. Maas 10/10 (recenzja)
7. "The winner's kiss" Marie Rutkoski 9/10
8. "Just one night" Gayle Forman 9/10


Najlepsza książka tego miesiąca:


  W tym miesiącu przeczytałam tyle wspaniałych książek, że z wielką chęcią wstawiłabym do tej kategorii je wszystkie, ale niestety muszę wybrać jedną i oczywistym wyborem jest "Dwór mgieł i furii" Sarah J. Maas. Kiedy wystawiam jakiejś książce opinię "10/10" to naprawdę coś znaczy. Dana książka musi naprawdę zapaść mi głęboko w serce, żeby dostać ode mnie taką ocenę. Jak można zauważyć powyżej - powiedziałam, że uwielbiam większość książek, które przeczytałam w styczniu, a i tak mają oceny 9/10, ale to wcale nie umniejsza ich genialności, są to naprawdę świetne książki, które jeszcze nie raz przeczytam, ale 10 dostają tylko takie książki, które po ich przeczytaniu stały się moim najdroższym skarbem i właśnie "Dwór mgieł i furii" jest dla mnie taką książką. (recenzja tutaj)


Najgorsza książka tego miesiąca:


  Nie spodziewałam się wiele po tej książce...no i wiele nie dostałam. Sam opis tej książki i fakt, że początkowo było to fanfiction niezbyt dobrze przemawia o tej książce. Nie zrozumcie mnie źle - każdy autor musi jakoś zacząć i dlaczego niby nie zaczynać od fanfiction? Czytałam ich wiele i niektóre naprawdę były genialne. Niestety książka Moseley jest książkowym przykładem złego fanfika, który jakimś cudem został opublikowany przez poważne wydawnictwo. Tytuł naprawdę zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Myślałam, że może być to dość niezła historia, no ale co tu dużo mówić, książka jest okrutnie słaba, bez żadnego głębszego przesłania, bohaterowie płytcy i bez charakteru, a fabuła przewidywalna i banalna. Trzy razy "nie", dziękuję.


Największe zaskoczenie tego miesiąca:


  Książki z gatunku "new adult" są zdecydowanie moim guilty pleasure. Zazwyczaj są to niezbyt oryginalne historie, ale ogromnie przyjemne w odbiorze. Sięgając po "Tak blisko" spodziewałam się historii takiej, jakich jest już wiele, ale jakoś czas trzeba sobie umilić. Moje nadzieje i oczekiwania były naprawdę niskie. A tutaj okazało się, że właśnie sięgnęłam po książkę, która naprawdę miała w sobie to coś. Uwielbiam jej przesłanie, które mówi, że gwałt nie jest nigdy winą ofiary. Nie można się prosić o gwałt i ta książka wspaniale to podkreśla. Wątek romantyczny jest jednym z najlepszych, jakie czytałam w całym moim życiu. To, co bardzo podobało mi się też w tej książce to to, że Lucas nie był typowym bohaterem z "new adult". Nie rzucał się na każdego kolesia, który tylko rzucił okiem na jego dziewczynę, ale zamiast tego pomagał Jaqueline szkolić się w sztuce samoobrony, za co miałam ochotę go wycałować. Kocham odkrywać coraz więcej niestereotypowych książek, a "Tak blisko" jest zdecydowanie jedną z nich. 


Porzucone książki:

  Jestem pewna, że moje porzucenie tej książki wynika z tego, że sięgnęłam po "Odkąd cię nie ma" zaraz po przeczytaniu "Dworu mgieł i furii"...
Przebrnęłam przez jakieś 90 stron tej książki i nie była naprawdę okay, ale ja stwierdziłam, że to koniec. Kończę z "contemporary young adult". Stwierdziłam, że jestem już za stara na ten gatunek. Na pewno nadal będę czytać fantastykę young adult, jednak zwykła młodzieżówka nie jest już czymś dla mnie. Chociaż jestem pewna, że w moje ręce jeszcze nie raz trafi książka z działu "contemporary young adult", definitywnie skłaniam się ku "new adult" i fantastyce wszelkiego rodzaju.



Teraz czytam:

  Moje dotychczasowe doświadczenia z Forman są dość dziwne. Nienawidzę jej duologii "Zostań jeśli kochasz" i "Wróć jeśli pamiętasz", ale kocham niezmiernie jej inną duologię "Ten jeden dzień" i "Ten jeden rok". Uznałam, że czas by przeczytać coś jeszcze od Forman, żeby ostatecznie przekonać się, czy lubię ją czy nie. Padło na "Byłam tu". Chociaż mija się to trochę z moim postanowieniem o skończeniu z "contemporary young adult", to jednak główna bohaterka ma osiemnaście lat, więc nie jest tak źle.








Jak wyglądał Wasz styczeń? :)


16 komentarzy:

  1. Zatem oby takich miesięcy było w Twoim życiu jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, chciałabym przeczytać tyle książek w styczniu, ale wyszło, ze przeczytałam dwie (kiepsko, co nie?).
    Muszę w koncu się zapoznać z twórczością Maas, bo już od jakiegoś czasu jest o niej głośno.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój pod względem ilości przeczytanych książek nie umywa się nawet do twojego wyniku (3,5 książki), ale jestem naprawdę zadowolona, bo udało mi się przeczytać prawie 1000 stron więcej niż w ubiegłym miesiącu. Mam nadzieję, że zarówno dla ciebie jak i dla mnie luty okaże się jeszcze lepszy! Na szczęście mam ferie, więc zapowiada się czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie :D
    Buziaki kochana!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  4. "Tak blisko..." było jedną z pierwszych powieści New Adult jakie przeczytałam i mam do niej lekki sentyment ;) Książka miała kilka minusów, ale mimo wszystko bardzo mi się podobała.
    Za "Dwór mgieł i furii" zabieram się jutro! :D
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, Tak blisko nie jest idealne, ale jest to świetna książka:D

      Usuń
  5. Z książek jakie przeczytałaś kojarzę za ledwie dwie :P
    Kurcze chciałam przeczytać "Chłopak, który zakradł sie do mnie przez okno", ale ostatnio spotykam coraz więcej negatywnych opini :P
    Sarah <3 Jeszcze nie czytałam książek tej autorki,a le tak każdy się nimi zachwyca, że wypadało by to w końcu zrobić :D
    U mnie styczeń dość udany :D przeczytałam 7 i pół książki. Jestem z tego wyniku bardzo zadowolona :) Zdarzyły się książki lepsze i gorsze, ale ogólnie nie jest źle :)
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie polecam książek Kirsty Moseley....

      Usuń
  6. To rzeczywiście miałaś udany styczeń :)
    Mi chyba w końcu też przyjdzie zapoznać się z „The winner's kiss” w oryginalne, z wiadomych względów. Muszę również zabrać się za książki Sarah J. Maas, bo zbierają tak dobre opinie, że może i mi przypadną do gustu :)
    Zaczytanego lutego! ♥
    Z perspektywy czytelnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poświęcić trochę więcej czasu na czytanir w oryginale, bo naprawdę warto :)

      Usuń
  7. Patrząc na oceny, to trafiałaś na całkiem niezłe perełki. Tak blisko też mnie zaskoczyło ;)

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Czytanie z Księżycem , Blogger