"Podwieczność" Brodi Ashton #recenzja





TYTUŁ: „Podwieczność”
AUTOR: Brodi Ashton
WYDAWNICTWO: Papierowy Księżyc
ILOŚĆ STRON: 384
MOJA OCENA: 6/10 


"Pamiętać jest łatwo. To zapominanie jest prawdziwą sztuką."



Muszę naprawdę przestać to robić. Muszę przestać oceniać książki po okładce.
 Za "Podwieczność" zamierzałam się zabrać już od baaardzo dawna, ale ta okładka sprawiała, że odwlekałam to, jak tylko mogłam. Musicie przyznać mi rację - okładka zapowiada jakiś banalny romans z odrobiną mrocznego klimatu w tle. 
W sumie to trochę tak jest, ale ta książka ma w sobie naprawdę o wiele więcej.

Nikki powróciła z Podwieczności.
Co to jest Podwieczność?

"Książki historyczne nazywają to miejsce Podziemiem. A nawet piekłem. Ale ja wiem, że nie jest ani jednym, ani drugim. Tak naprawdę nazywa się Podwiecznością i nie mieszkają w nim zmarli. To miejsce dla Wiecznie żywych – bytów, które odkryły sekret wiecznego życia. To miejsce dla Dawców – ludzi, którzy poświęcili wszystko, by stać się pokarmem dla Wiecznych. To świat uwięziony między tym i następnym, warstwa między Ziemią i piekłem. Wiem to, bo sama byłam Dawcą. Zrobiłabym wszystko, żeby to zmienić."

 Nikki była tam przez sto lat, chociaż na Powierzchni minęło tylko sześć miesięcy. Schodząc do Podwieczności zostawiła za sobą wszystko - rodzinę, szkołę, chłopaka.
Przez całe sto lat pod ziemią była pozbawiana energii życiowej przez tajemniczego Cole'a, który jest Wiecznym.
Dziewczyna zgodziła się na to, ponieważ dzięki temu mogła zapomnieć o bólu.
Po zakończeniu Karmienia zdecydowała się powrócić na Powierzchnię, aby ten jeden ostatni raz zobaczyć Jacka i właściwie pożegnać się ze swoją rodziną.
Nie spodziewała się jednak, jak trudno będzie jej wrócić do normalnego życia.
Szczególnie jeśli wraca do rodziny i przyjaciół tylko na sześć miesięcy, nim Tunele upomną się o nią z powrotem.
A gdy Tunele po nią przyjdą, zostanie w Podwieczności już na zawsze.
Ale pożegnania nigdy nie są łatwe....

Cały zamysł książki był tak niezmiernie tajemniczy i mroczny.
 To było coś całkiem innego, od wszystkiego, co czytałam w życiu.
Tak, tak - Nikki można bardzo łatwo porównać do Belli Swan. Jej ciągle spuszczona głowa i niezdolność do wypowiedzenia się na początku książki ogromnie mnie irytowała. Ale musimy ją zrozumieć - dziewczyna była przez sto lat pozbawiana energii życiowej. Wybaczmy jej ten zły początek znajomości. 
W pewnym sensie mamy tutaj także trójkąt miłosny, ale nie do końca. Nikki kocha Jacka, to dzięki niemu przetrwała cały wiek w Podwieczności. 
Myśl o nim pomogła jej, był dla niej kotwicą. 
Jednak jest jeszcze Cole, który zdecydowanie coś czuje do Nikki, chociaż wydaje się, że jest to nieodwzajemnione uczucie. No hej, koleś zaciągnął ją do Podziemia na sto lat - całkiem romantycznie, jednak chyba nie sprzyja to rozwijaniu się uczucia. 
Dlatego nie był to taki typowy trójkąt miłosny, co zdecydowanie działa na korzyść książki.
Sam koncept oparcia tej historii na micie o Hadesie i Persefonie był strzałem w dziesiątkę.
Podwieczność, Wieczni, wysysanie energii życiowej z ludzi - genialny zamysł książki. 
Wszystko to sprawiło, że książka jest naprawdę intrygująca i wciągająca od pierwszego zdania. Motywy mitologiczne nadają całej powieści wspaniały i mroczny klimat. 
Tajemnica otaczająca wydarzenia przed Zejściem Nikki i tego, co ukrywa Cole sprawia, że nie da się odciągnąć od tej książki. Zostałam tak głęboko wciągnięta w tę historię, że musiałam czytać ją tak długo, aż dowiedziałam się chociaż odrobinę więcej. Chciałam wiedzieć wszystko od razu, nie mogłam się doczekać, żeby odkryć całą tajemnicę.
Czy polecam tę książkę? Myślę, że może nie przypaść do gustu wielu osobom.
Jednak jeśli lubisz młodzieńcze historie miłosne, które są oparte na dobrej fabule, wtedy ta książka może być dla ciebie.

16 komentarzy:

  1. Zawsze oceniam książki po okładce i też czasem się sama na sobie zawodzę, bo nie sięgam po coś, co jest cudowne, a czasem dzieje się na odwrót. Tej książki nie znam :) Mam nadzieję, że znajdę w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdziesz ją w bibliotece, bo była już parę lat temu wydana no i nie jest ani trochę popularna, więc nikt jej nie wypożycza, tak myślę :D

      Usuń
  2. Czytałam te książkę jakoś... 2 lata temu (może trochę ponad, bo nie pamiętam dokładnie) i... w ogóle jej nie pamiętam. Zero. Mam czarną dziurę w głowie ;) Trudno się mówi i żyje dalej, bo raczej nie zamierzam do niej wracać :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jedna z tych książek, o których od razu zapominasz po przeczytaniu. Ja także nigdy więcej do niej nie wrócę:D

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że książka raczej nie przypadłaby mi do gustu, więc ją sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie stracisz wiele nie czytając jej. Z każdym dniemdniem, od przeczytania tej książki, co raz mniej mi się podoba.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Gdybym ja oceniła tę książkę po okładce, to chyba bym jej nie przeczytała.
    Chociaż lubię motywy mitologiczne to jednak podziękuję tej książce...

    Pozdrawiam, Katia z zaczytana-i.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja opinia o tej książce jest z każdym dniem co raz gorsza, więc tak, ocena okładki pokrywa się w pewnyn stopniu z oceną treści.

      Usuń
  5. Mam ochotę na książki trochę fantasy coś mi się chyba odmieniło :D zapisuję tytuł :)
    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ci się spodoba, jednak na pewno nie będzie to najlepsza książka w twoim życiu xd

      Usuń
  6. Rozważę lekturę, choć wątpię, bym teraz znalazła na nią czas : /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest wiele innych i lepszych książek godnych twojej uwagi, ale kto wie, może przypadnie ci do gustu. :)

      Usuń
  7. Ostatnio coraz bardziej oddalam się od tego typu powieści, więc nie wiem, czy się z nią zapoznam. :/ Wciąz za dużo książek na liście must read - takie zycie ksiazkoholika.. :>
    Pozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie czytam za często "paranormal romance", ale tak jakoś trafiłam na tę książkę i pomyślałam, że może być okay.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Nie moje klimaty niestety :/ Nie lubię trójkątów.
    Choć recenzja jest bardzo ciekawa nie skuszę się na tę pozycję :)

    Pozdrawiam!
    http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie cierpię trójkątów miłosnych! Jedyny, który akceptuję to ten z Diabelskich maszyn. Pozdrawiam :)

      Usuń

Copyright © 2014 Czytanie z Księżycem , Blogger