"Wieża świtu" Sarah J. Maas






"Z rozmachem napisana historia rozgrywa się podczas zdarzeń opisanych tomie "Imperium Burz", który w Polsce stał się bestsellerem jeszcze przed premierą. Opowiada o dziejach Chaola Westfall, który odbywa podróż do dalekiego królestwa.

Chaol Westfall i Nesryn Faliq wyruszają w podróż do starego i pięknego miasta Antica. Były kapitan Gwardii Królewskiej ma nadzieję, że któraś ze słynnych uzdrowicielek z Torre Cesme przywróci mu władzę w nogach. Uleczenie to jednak tylko część planu. Oto na tronie zasiada wszechpotężny kagan, którego Chaol ma za zadanie nakłonić do wzięcia udziału w wojnie.

Jednak to, co czeka Chaola i obecną kapitan Gwardii Królewskiej Nesryn, przekroczy ich najśmielsze oczekiwania. Kluczem do powodzenia misji może okazać się niepozorna uzdrowicielka Yrene i informacje, które bohaterowie zdobędą podczas pobytu w pałacu."
*źródło opisu: www.lubimyczytac.pl




Tytuł: "Wieża świtu"
Autor: Sarah J. Maas
Seria: Szklany tron (Tom 6)
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 848
Moja ocena: ★★★★★★★★✰✰



   Moje doświadczenia z serią "Szklany tron" są dość ciekawe: pierwszy tom był dla mnie okej książką, drugi trochę lepiej, ale jednak nadal coś mi nie pasuje, trzeci to jedna z moich najbardziej znienawidzonych książek, czwarty był dla mnie niesamowitą niespodzianką i sprawił, że nareszcie polubiłam te postaci, a piąty tom stał się jedną z moich ulubionych książek. Gdzie w tym wszystkim plasuje się "Wieża świtu"? Sama nadal nie jestem zdecydowana. Tak jak mówiłam - zdążyłam naprawdę polubić te wszystkie postaci, ale akurat ta książka skupia się na Chaolu i Nesryn, czyli na dwóch postaciach, na których nie mogłoby mi zależeć mniej. A jednak Maas udało się sprawić, że ich losy mnie zaciekawiły. Czy uważam, że ta książka jest krokiem naprzód w karierze pisarskiej Maas? Myślę, że Maas nadal trzyma się swoich banalnych zagrań i to może się nigdy nie zmienić, ale i tak sięgam po każdą jej nową książkę, więc najwidoczniej nie przeszkadza mi to aż tak bardzo. Więc jak to jest z tą "Wieżą świtu"?

   Słyszałam, że jest to najlepsza książka Maas, więc byłam bardzo chętna to sprawdzić, chociaż wątpiłam, że cokolwiek może pobić "Dwór mgieł i furii". I miałam rację - "Wieża świtu" nie zajmie miejsca ACOMAF w moim sercu. Tak, jest to dobra książka i utrzymuje poziom czwartego i piątego tomu serii, jednak jest w niej parę takich rzeczy, które sprawiają, że nadal się zastanawiam, czy faktycznie ta książka jest tak dobra, jak mi się wydaje. Bardzo ważnym faktem jest to, że chociaż bardzo podobało mi się czytanie tej książki i skończyłam ją niesamowicie szybko to w chwili, w której ją zamknęłam i odłożyłam na półkę, to całkowicie opuściła ona moją głowę i nie czułam potrzeby, aby jeszcze chwilę o niej pomyśleć i zanalizować, jak to zazwyczaj mam po przeczytaniu wspaniałej książki.

   Moje wątpliwości jednak najbardziej wzbudza źródło inspiracji Maas. W tej książce mamy następujące rzeczy: złe olbrzymie pająki, dobre ogromne ptaki i jednego zmiennokształtnego, który nie do końca udziela się w książce, ale pomaga głównym bohaterom, wtedy kiedy trzeba. Może doszukuję się wad, ale czy tylko mi się wydaje, że Maas czytała "Hobbita" przed napisaniem tej książki?

   Myślę, że kiedy tylko będę mieć na to chwilę czasu to przeczytam "Wieżę świtu" jeszcze raz, aby spojrzeć na to z perspektywy czasu. W tej chwili wiem tylko tyle: ta książka ma swoje wady, jednak nadal jest niezmiernie przyjemna i teraz zostaje mi tylko niecierpliwie czekać na ostatni tom serii "Szklany tron".


A tower full of women who can keep you from death, even if you are hanging by a thread... More valuable than gold.


1 komentarz:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule, ale chyba jak dla mnie to za duża cegiełka jak na ten gatunek ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Czytanie z Księżycem , Blogger